Dzisiaj w Ewangelii przypowieść o faryzeuszu i celniku. Dwie postawy, zupełnie inne. Faryzeusz - człowiek dufny, pewien sam siebie, z milionem argumentów, jakie ma na swoją obronę i celnik - który
Faryzeusz i celnik, czyli pozwolić Bogu, aby nas strzegł (Łk 18,9—14) „A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika»” (Łk 18,13). Łukaszowa przypowieść o dwóch modlących się w świątyni ludziach ma bardzo prosty wątek i opiera się na przeciwieństwie zachodzącym między dwoma bohaterami, zgodnie z ulubioną przez św. Łukasza regułą synkrísis. Pierwszy z nich, faryzeusz, modli się, dziękując, że nie jest bezbożnikiem, jak inni, jak większość. Natomiast drugi, celnik, świadomy swoich win, prosi Boga o ich wybaczenie. Wniosek nadchodzi nieoczekiwanie i zaskakująco: „Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (w. 14). W modlitwie faryzeusza uderza relacja między czuciem się sprawiedliwym a pogardą dla innych. Istnieje takie czucie się sprawiedliwym, które opiera się na poniżaniu innych, na uważaniu się za stojącego przynajmniej o stopień wyżej. W tym ujęciu, jeśli nie „wykaże” się, że inni są niżsi, własna wyższość nie byłaby widoczna. Dziś nauki antropologiczne zachęcają do poczucia własnej wartości, do dobrego zdania o sobie, do doceniania się. Więcej, utrzymuje się, że nie możemy doceniać innych, jeśli nie uznamy własnej wartości. W rzeczywistości ów faryzeusz ma słuszne powody do dobrego zdania o sobie, a to, co mówi Bogu, nawet „zaufanie”, jakim się cieszy, prawdopodobnie nie są przechwałkami, ale prawdą. Gdzie zatem błąd? Dlaczego Jezus upiera się do tego stopnia, że tę formę modlitwy określa „wywyższaniem się”? Pierwszą możliwą odpowiedzią może być to, że wyniosłość i pycha wiary („chlubić się w Panu”) nie istnieją bez szwanku dla szacunku i nie mogą stawać się współzawodniczeniem. Najgłębsza odpowiedź przychodzi do nas jednak w literackim paralelizmie, od przeciwnego postępowania celnika, który upokarza się, czyli uważa się za tego, kim jest. A jest człowiekiem, który potrzebuje Bożego miłosierdzia. Czasownik „upokarzać się” (tapeinóô) mógłby zabrzmieć jako upokarzający i nieco niejednoznaczny, i byłby taki, gdybyśmy go rozumieli w znaczeniu mówienia źle o sobie, jako samobiczowanie się, pozwolenie na to, aby inni nas deptali i stawiali w złym świetle. W rzeczywistości upokorzenie ma przemawiać za tym, co sądzimy o sobie! Inny jest sens upokorzenia się przed Bogiem, które jest stanięciem w prawdzie przed Jego obliczem. W ten sposób Bóg pociąga do siebie upokarzającego się człowieka, gdyż uznaje się on za takiego, jaki jest, postrzegając siebie jako zależnego, potrzebującego miłosierdzia. Zatem człowiek, który „uważa się za sprawiedliwego”, zamraża Boże miłosierdzie, Jego czułość. Bóg nie może podnieść go do siebie, gdyż czuje się on już wywyższony, a nie czuje, że potrzebuje Bożego przebaczenia. Być może błąd faryzeusza polega na tym: nie tyle na mówieniu dobrze o sobie, ile na poczuciu się samowystarczalnym, czyli na pozbawieniu się pragnienia, aby Bóg go podniósł i czule strzegł. I jawi się szybko jako obciążający: może on czuć się odpowiednio wysoko tylko w odniesieniu do niższego położenia innych, kiedy poniża innych. Krótko mówiąc, broni się, dominując, stając się ekspertem we współzawodnictwie i represjach. Jakże więc Bóg mógłby go bronić? Aby modlitwa faryzeusza była naprawdę miła Bogu, nie żądał On, by przypisywał sobie nie swoje winy i wymyślał grzechy, ale powinien umieć powiedzieć: „Dziękuję Ci, że mnie strzegłeś i proszę Cię z całego serca za tymi, którzy jeszcze nie pozwolili się strzec!”. Przekonanie o własnej sprawiedliwości współistnieje często z pogardą dla niesprawiedliwości większości. Przed Bogiem i przed braćmi nie warto bronić się samemu, strzec się na własną rękę, gdyż takie usiłowania uniemożliwiają Mu, aby nas bronił! Trzeba jednak przezwyciężyć i inne niebezpieczeństwo, przed którym nas ostrzega wiersz 14b, który nie jest czystym powtórzeniem wiersza 14a. Jest to subtelna pokusa „faryzeizmu celnika! Można pokazywać się, afiszując się z własnym uniżaniem siebie. Oczywiście nie o to chodzi, ale o to, by nauczyć się otrzymywać zbawienie zupełnie za darmo”. UWAGA! W wersji internetowej nie zachowano przypisów opr. aw/aw
Jezus uzdrawia sparaliżowanego. 2 Gdy po kilku dniach powrócił do Kafarnaum, wieść o Jego przybyciu szybko obiegła całe miasto. 2 Wkrótce w domu, w którym się zatrzymał, zebrało się tak wielu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było wolnego miejsca. A Jezus głosił im słowo Boże. 3 Wtedy właśnie czterej mężczyźni
1) Ile dni Jezus był kuszony przez diabła na pustyni a) 20 b) 30 c) 40 d) 50 2) Gdzie się wychował Jezus a) w Nazarecie b) w Ein Karen c) w Tabdze d) w Kafarnaum 3) W dzień szabatu Jezus odczytał tekst z Księgi Izajasza. Co zrobił po przeczytaniu? a) wyszedł b) zwinął księgę, oddał i usiadł c) śpiewał d) opowiadał o Bożym Narodzeniu 4) Kto z wymienionych był królem Judei? a) Herod b) Herodiada c) Zachariasz d) Abiasza 5) W jakim celu Zachariasz został wylosowany i wszedł do Przybytku Pańskiego? a) aby leżeć krzyżem b) aby milczeć c) aby spalić kadzidło d) aby spalić mięso 6) Opisz zachowanie Zachariasza po zobaczeniu Anioła Pańskiego a) zmieszał się i wystraszył b) zdziwił się i lękał c) tylko się zmieszał d) tylko się wystraszył 7) Kto wydał dekret, aby przeprowadzić spis ludności? a) Cezar August b) Herod c) Dioklecjan d) Habakuk 8) Jak św. Łukasz opisuje Symeona? a) człowiek święty b) człowiek sprawiedliwy i pobożny c) człowiek cierpliwy d) człowiek rozważny i pobożny 9) Czyją córką była prorokini Anna a) Fanuela b) Abiasza c) Mirasza d) Abla 10) W jaki sposób Jezus uzdrowił trędowatego? a) wyciągnął rękę i dotknął go b) śliną dotknął jego ciała c) modlił się nad nim d) wyrzucił z niego złego ducha 11) Kim był Lewi? a) celnikiem b) ptasznikiem c) ogrodnikiem d) nauczycielem 12) Co robili uczniowie zanim zjedli kłosy przechodząc w szabat wśród zbórz a) śpiewali b) zrywali c) zrywali i rozcierali je w rękach d) narzekali 13) Kto jest Panem Szabatu? a) Syn Człowieczy b) każdy c) apostoł d) Eliasz 14) Co Jezus robił bezpośrednio przed wyborem Apostołów? a) zastanawiał się, którego wybrać b) uzdrawiał c) wypędzał złe duchy d) całą noc się modlił do Boga 15) W którym z niżej wymienionych spotkań Jezus się wzruszył a) gdy powoływał Lewiego b) gdy powoływał Piotra c) gdy ujrzał wdowę z Nain d) gdy uzdrowił paralityka 16) Czy faryzeusze i znawcy prawa przyjmowali chrzest od Jana a) Tak b) Nie c) Tak, jeśli mieli pozwolenie od zwierzchnika d) tylko najmłodsi faryzeusze przyjmowali 17) Do kogo Jezus porównuje ludzi pokolenia opisanego w 7 rozdziale ? a) do głupków b) do dzieci, które przebywają na placu i przygadują sobie c) do nieszczęśników d) w 7 rozdziale nie ma takich porównań 18) Ile rozdziałów ma Ewangelia wg. św. Łukasza a) 5 b) 15 c) 20 d) 24 19) Co niosły kobiety do grobowca pierwszego dnia tygodnia a) wonności b) kwiaty c) znicze d) płótna 20) O jakiej wsi mowa jest w ostatnim rozdziale tej Ewangelii? a) Betlejem b) Emaus c) Korynt d) Ezew 21) Jak było nazywane święto przaśników? a) Pascha b) Wielkie Święto c) Exodus d) Święto Namiotów 22) Jaki przydomek miał Judasz a) Chciwus b) Złodziej c) Iskariota d) Magik 23) Co należało zrobić w święto Przaśników a) ogolić głowę b) opowiadać o historii c) złożyć w ofierze baranka paschalnego d) czytać Torę 24) Wskaż właściwą kolejność z Ostatniej Wieczerzy, jak Jezus wziął chleb a) podał i połamał b) odmówił dziękczynienie, połamał go i dał c) połamał i podał d) powiedział i podał 25) Dokończ: Gorąco pragnąłem .... a) spożyć tę Paschę z Wami zanim będę cierpiał b) spożyć tę Paschę z Wami zanim będzie wieczór c) spożyć tę Paschę z Wami zanim zdradzi mnie Judaasz d) być tutaj z Wami 26) Lecz oto ręka mojego zdrajcy jest obok mnie na stole. O kim mowa: a) o Judaszu b) o Piłacie c) o Piotrze d) o Barabaszu 27) Jaki znak ma towarzyszyć temu, gdy z tego na co patrzymy nie zostanie kamień na kamieniu? a) ludzie przestaną kochać b) zaćmienie księżyca c) miejscami zaraza i głód d) piękna tęcza 28) Przypowieść o celniku i faryzeuszu a) dwóch ludzi przyszło do świątyni aby się modlić b) dwie osoby chciały przyłapać Jezusa na błędzie c) zmawiali się jak ukraść pieniądze d) są oni wzorem złych ludzi 29) Nauczycielu co mam czynić aby osiągnąć życie wieczne. Jaką odpowiedź otrzymał? a) stań się apostołem b) dużo się módl c) uciekaj od ludzi chciwych d) sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim 30) Jak nazywał Jezusa niewidomy spod Jerycha a) Synu Dawida b) Mesjaszu c) Cudotwórco d) Panie życia i śmierci 31) Kim był Zacheusz? a) zwierzchnikiem celników b) zawodowym mówcą c) zwierzchnikiem faryzeuszów d) przedsiębiorcą 32) Sykomora na którą wspiął się Zacheusz to: a) budynek b) roślina c) lampa d) Jego przedsiębiorstwo 33) Zacheusz był: a) garbaty b) niskiego wzrostu c) szczerbaty d) piegowaty 34) Po co udał się do dalekiego kraju mężczyzna, który rozdał po 10 min? a) aby uzyskać godność królewską i wrócić b) aby uzyskać godność królewską i tam pozostać c) aby odpocząć od codzienności d) aby pomóc ludziom w dalekich krajach 35) Kto uczynił świątynię "jaskinią zbójców"? a) przekupnie b) celnicy c) faryzeusze d) uczeni w Piśmie 36) Ile dzieci przynieśli do Jezusa, gdy wskazał, że mamy stać się jak dzieci? a) 1 b) 2 c) wiele d) ewangelia nie podaje ile 37) W którym rozdziale znajduje się słynna przypowieść o Synu Marnotrawnym? a) 1 b) 29 c) 15 d) 7 38) Dla kog Jonasz stał się znakiem? a) dla faryzeusza b) dla mieszkańców Betlejem c) dla mieszkańców Niniwy d) dla wszystkich ludzi 39) Jak nazywały się siostry Łazarza? a) Marta i Maria b) Marta i Magda c) Maria i Elżbieta d) Marta i Bolesława 40) Jaki był pierwszy cel posłania Apostołów? a) głoszenie Królestwa Bożego i uzdrawianie b) tylko uzdrawianie c) tylko głoszenie Ewangelii d) ich zbawienie 41) Do kogo zwraca się Ewangelista w 1,3 ? a) do apostołów b) do Teofila c) do Barnaby d) do św. Pawła 42) Jak miała na imię żona Zachariasza? a) Elżbieta b) Eleonora c) Eustacha d) Elwira 43) Jak zareagowali sąsiedzi Elżbiety na wieść, że jest w stanie błogosławionym? a) cieszyli się razem z nią b) byli zdziwieni c) obmówili ją d) ewangelia o tym nie wspomina 44) Kiedy wyszło rozporządzenie Cezara Augusta a) kiedyś b) w owym czasie c) na początku d) przed wiekami 45) Kim byli Annasz i Kajfasz a) Sprzedawcami b) Nauczycielami c) Biblistami d) Kapłanami 46) Z jakiej księgi pochodzi cytat: "prostujcie ścieżki dla Pana" ? a) Izajasza b) Malachiasza c) Rodzaju d) Wyjścia 47) O kim mówiono, że jest Mesjaszem a) o Janie b) o Piotrze c) o Andrzeju d) o Fanuelu 48) Herodiada była a) żoną Heroda b) żoną brata Heroda c) sprzątaczką d) królową 49) Czy po 40 dniach na pustyni Jezus odczuł głód a) Tak b) Nie 50) Jaka gorączka trawiła teściową Piotra a) niska b) wysoka c) 37,2 d) 38,0 51) Gratulacje, zdobyty punkt a) Punkt b) 2 punkty 52) Gratulacje, zdobyty punkt a) 1 punkt b) 2 punkty 53) Gratulacje, zdobyty punkt a) 1 punkt b) 2 54) Gratulacje, zdobyty punkt a) 1 b) 2 55) Gratulacje, zdobyty punkt a) 1 b) 2 56) Gratulacje, zdobyty punkt a) 1 b) 2 57) Święty Łukasz był: a) lekarzem b) księgarzem c) sklepikarzem d) kominiarzem 58) Święty Łukasz jest autorem a) Dziejów Apostolskich b) Księgi Wyjścia c) Księgi Rodzaju d) Listu św. Pawła do Koryntian Ranking Odkryj karty jest szablonem otwartym. Nie generuje wyników na tablicy. Wymagane logowanie Opcje Zmień szablon Materiały interaktywne Więcej formatów pojawi się w czasie gry w ćwiczenie. Pierwotna i całkowita Ewangelia Jezusa Chrystusa z aramejskiego pratekstu na język angielski przetłumaczona i wydana przez: Rev. Gideon Jasper Richard OUSELEY. Przekład z pierwotnego, źródłowego pratekstu aramejskiego zawiera opisy wydarzeń z życia Jezusa pominięte w Ewangeliach kanonicznych przez cenzurę rzymską, a także wypowiedzi Jezusa wyjaśniające i pogłębiające Czytając Ewangelię możemy czuć się zaskoczeni, jak wiele słów Jezus kierował do faryzeuszów. Była to grupa Żydów, ludzi świeckich (w przeciwieństwie do saduceuszów czyli kapłanów żydowskich), którzy pragnęli wypełniać doskonale przepisy Tory. Właśnie w tej doskonałości upatrywali sens życia. Jezus wielokrotnie ukazywał im cel Bożego Prawa, które miało pomagać człowiekowi kochać Boga, drugiego człowieka i siebie samego. Prawo Boże rozumiane właściwie nie skupiało człowieka na nim samym. Przeciwnie, uczyło jak porzucać troskę o własną doskonałość moralną i troszczyć się o dobro drugiego człowieka, mieć żywą więź przyjaźni z Bogiem oraz kochać siebie samego mimo własnych grzechów. W przypowieści o faryzeuszu i celniku Jezus zwraca się do nas i faryzeuszów wszystkich czasów zadufanych we własną doskonałość i sprawiedliwość, chcąc - chronić nas przed gardzeniem innymi i sobą: „Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: «Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam». Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!». Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18, 9-14). Nie jestem Pierwszymi słowami modlitwy wypowiedzianymi przez faryzeusza są słowa: „Nie jestem”. Faryzeusz nie jest świadom tego, że stawia diagnozę własnej kondycji duchowej. Nie jest, nie istnieje, czyli jest martwy. Owszem, żyje w sensie fizycznym, ale w ludzkim wymiarze jest umarły. Jego człowieczeństwo zostało poważnie okaleczone. Skupianie się na własnej doskonałości, na przestrzeganiu zasad i praw odebrało mu zwykłą ludzką wrażliwość i prostotę dziecka. Naturalne ludzkie błądzenie i popełnianie pomyłek, które jest normalną częścią życia każdego z nas – zostało w nim odrzucone. Im bardziej próbujemy być doskonali, tym bardziej przestajemy być sobą. Odrzucając nasz cień – pomyłki, grzechy, upadki – naszą zwykłą kondycję bycia śmiertelnikami i grzesznikami – odrzucamy życie. Stajemy się martwi. Jeden z moich współbraci opowiadał, że gdy został przeniesiony na nową placówkę do dużego miasta zauważył, że na chodnikach leży wiele psich odchodów. Miał wielką pokusę, aby nieustannie patrzeć pod nogi, żeby nie wdepnąć w nie. Jednak po pewnym czasie uświadomił sobie, że chodząc z głową spuszczoną w dół, obawiając się, by nie postawić stopy tam, gdzie nie trzeba, przestał zwracać uwagę na niebo. Tak samo jest z każdym z nas. Chcąc zachować moralną czystość przestajemy widzieć niebo. Przestajemy być żywi. Stajemy się martwi, bo całkowicie skupieni na swojej moralnej nieskazitelności. Jak inni ludzie Dalsza część modlitwy faryzeusza to odcięcie się od innych ludzi: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie”. Dla faryzeusza najgorszą rzeczą jest być takim, jak inni. Być zwykłym grzesznikiem, jak inni ludzie. Faryzeusz nie cierpi normalności i zwyczajności. Musi być kimś ponad. Musi być kimś nadzwyczajnym. Dlatego nie może sobie pozwalać na wpadki w przestrzeganiu Prawa, tak jak inni ludzie. Jakakolwiek forma bycia zwykłym człowiekiem, zwykłym grzesznikiem mierzi go i tak naprawdę prowadzi do głęboko skrywanej pogardy do samego siebie. Ujawnia się ona w pogardzie do jednego z tych, który jest jak inni ludzie – do celnika. Poprzez odrzucanie bycia zwykłym człowiekiem faryzeusz odrzuca szczere, serdeczne relacje z innymi ludźmi. W jego mniemaniu nie zasługują na to, bo są gorsi. Nie mają prawa zbliżać się do niego. Są niegodni, aby się z nim zadawać. Sama nazwa „faryzeusze” wywodzi się ze słów: „oddzieleni”, „odłączeni”, „równi sobie”. Faryzeizm prowadzi do izolacji wobec innych. Tylko lepsi mogą zadawać się ze sobą. Faryzeusze nie zgadzają się na zwykłe bycie z innymi, bo to może uczynić ich nieczystymi. Zdziercy, oszuści, cudzołożnicy Na koniec faryzeusz ujawnia, jak postrzega ludzi. Widzi ich w negatywnym świetle, bo widzi wśród nich jedynie zdzierców, oszustów i cudzołożników. Dobrze wiemy, że każdy z nas odziedziczył tzw. skrypt rodzinny czyli pewne założenia definiujące świat, ludzi i siebie samego otrzymane od rodziców lub wychowawców. Bardzo często jest to negatywny przekaz na zasadzie: „Synu, przecież wiesz, że ludzie są źli. Trzeba się ich strzec! Uważaj na ludzi, bo na pewno chcą twojej zguby!”. Oczywiście nie jest prawdą, że ludzie są tylko dobrzy. Każdy z nas jest pewną mieszanką – w każdym z nas jest wiele dobra i wiele zranień, które to dobro powstrzymują. Jesteśmy obdarzeni wolnością zarówno do czynienia dobra, jak i zła. Faryzeusz jednak dostrzega wyłącznie zło. Przyznając się do tego, jednocześnie ujawnia własny obraz samego siebie: widzi w sobie zło, od którego próbuje uciec przez perfekcyjne zachowywanie prawa. Ten zabieg prowadzi go do samousprawiedliwienia. Mimo to wciąż w głębi siebie nosi ogromną niezgodę na swoją niedoskonałość, której nigdy nie uda mu się całkowicie zakryć. To dlatego nieustannie potępia siebie i innych. Tak jest najłatwiej „rozprawić się” ze złem i... najgorzej. Być celnikiem Rozwiązaniem okazuje się zgoda na bycie celnikiem. Czyli zgoda na bycie grzesznikiem. Jest to zarazem niezgoda na poddawanie się grzechowi. Oznacza to postawę głębokiej pokory wyrażoną przez św. Pawła: czynię to czego nie chcę, to właśnie czynię (por. Rz 7, 15n). Świętość nie oznacza doskonałości. Oznacza akceptację prawdy o sobie: o swoim nieustannym upadaniu i nieodstępującej od nas przenigdy Miłości Boga. Doświadczenie uwolnienia się od odrzucania samych siebie to nic innego, jak przyjęcie serdecznego przytulenia przez Boga i pełne miłosierdzia objęcie siebie jako grzesznika, jako wiecznie upadającego i wiecznie umiłowanego przez Boga! Drogą do zgody na siebie jest rozpoznanie własnej obłudy czucia się lepszym od innych, oddania tego Bogu i zgody na to, że Bóg może i rzeczywiście kocha nas pośród naszej grzeszności. Zgoda na tę prawdę pozwoli nam odejść z modlitwy w pokoju – usprawiedliwionymi nie przez siebie, ale przez pełnego dobroci i zawsze kochającego Tatę. --- o. Dariusz Michalski SJ
EWANGELIA (Łk 18, 9-14) Przypowieść o faryzeuszu i celniku Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę

Maria Valtorta Księga IV - Trzeci rok życia publicznego – POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA – 220. PRZEMOWA W JERYCHU. PRZYPOWIEŚĆ O FARYZEUSZU I CELNIKU Napisane 2 listopada 1946. A, 9440-9454 Jezus wychodzi z domu Zacheusza. Jest już późny ranek. Jest z Nim Zacheusz, Piotr i Jakub, syn Alfeusza. Inni apostołowie być może rozproszyli się po wioskach, żeby ogłosić, że Nauczyciel jest w mieście. Za grupą – złożoną z Jezusa, Zacheusza i apostołów – jest inna, bardzo... zróżnicowana pod względem fizjonomii, wieku, szat. Nie jest trudno stwierdzić z całą pewnością, że ci ludzie należą do odmiennych ras, być może nawet wrogich w stosunku do siebie, lecz wydarzenia życia przyprowadziły ich do tego palestyńskiego miasta i zgromadziły, aby ze swych otchłani wznieśli się ku światłu. To są w większości pomarszczone twarze ludzi, którzy cieszyli się życiem i wykorzystywali je na różne sposoby. Większość ma zmęczone oczy. U innych spojrzenia są drapieżne i twarde. Taki wyraz nadało oczom długie zajmowanie się sprawami... rabowania pieniędzy lub okrutnego wydawania poleceń. Czasem to stare spojrzenie wyłania się na nowo spod pokornej i zamyślonej zasłony, którą je okryło nowe życie. I to dzieje się szczególnie wtedy, gdy ktoś z Jerycha spogląda na nich z pogardą lub rzuca cicho jakąś zniewagę pod ich adresem. Potem ich spojrzenia stają się ponownie zmęczone, pokorne. Głowy pochylają się upokorzone. Jezus odwraca się dwa razy, żeby na nich spojrzeć. Widząc ich za Sobą, jak zwalniają kroku w miarę zbliżania się do miejsca, które wybrano, żeby przemówił, i gdzie jest już wielu ludzi, sam też zwalnia kroku, żeby na nich zaczekać, a w końcu mówi im: «Idźcie przede Mną i nie lękajcie się. Stawialiście czoła światu, gdy czyniliście zło, nie powinniście bać się go teraz, gdy się go wyzbyliście. To co wam służyło wtedy, żeby ujarzmić: obojętność na osąd ludzi, jedyna broń, żeby znudziło się im osądzanie, niech wam służy teraz. Znuży ich zajmowanie się wami i wchłoną was, choć powoli, i rozproszycie się w wielkiej anonimowej masie, jaką jest ten biedny świat, któremu naprawdę przyznaje się zbyt wielkie znaczenie.» Piętnastu mężczyzn jest posłusznych. Idą przodem. «Nauczycielu, tam są chorzy z wiosek» – mówi Jakub, syn Zebedeusza, idąc na spotkanie Jezusa i pokazując Mu miejsce nagrzane lekko słońcem. «Idę tam. Gdzie są inni?» «Pośród ludzi, lecz już Cię ujrzeli i przyjdą. Jest z nimi Salomon, Józef z Emaus, Jan z Efezu, Filip z Arbeli. Idą do tego ostatniego. Przybywają z Joppy, Liddy i Modin. Mają ze sobą mężczyzn i niewiasty z wybrzeża. Szukają Cię, gdyż nie ma między nimi zgody w odniesieniu do osądu pewnej niewiasty. Ale powiedzą Ci o tym...» Jezusa rzeczywiście szybko otaczają inni uczniowie i ze czcią Go witają. Za nimi znajdują się ci, których niedawno pociągnęła nauka Jezusa. Nie ma tam jednak Jana z Efezu. Jezus pyta o przyczyny. «Zatrzymał się z niewiastą i jej krewnymi w tym ostatnim domu, z dala od ludzi. Co do niewiasty, nie wiadomo czy jest opętana czy prorokuje. Mówi niezwykłe rzeczy, tak mówią mieszkańcy z jej wioski, ale uczeni w Piśmie słyszeli ją i osądzili jako opętaną. To wdowa-dziewica pozostała w rodzinie. Krewni wiele razy posyłali po egzorcystów, ale nie mogli wypędzić demona, który ją trzyma w mocy i każe jej mówić. Jednakże jeden z nich powiedział ojcu niewiasty: „Twojej córce jest potrzebny Mesjasz Jezus. On zrozumie jej słowa i będzie wiedział, skąd pochodzą. Usiłowałem nakazać duchowi, który w niej mówi, żeby odszedł w imię Jezusa zwanego Chrystusem. Zawsze duchy ciemności uciekały, kiedy się posługiwałem tym Imieniem. Tym razem – nie. Mówię więc: albo to Belzebub we własnej osobie, który przemawia i potrafi przetrwać – nawet słysząc to Imię, jakiego wzywam – albo jest to sam Duch Boga, a w konsekwencji nie boi się, gdyż z Chrystusem stanowi jedno. Wierzę raczej w to drugie wyjaśnienie niż w pierwsze. Ale jedynie Chrystus może to orzec w sposób pewny. On pojmie zarówno słowa, jak i ich pochodzenie.” Obecni uczeni w Piśmie dokuczali mu, oświadczając, że sam też jest opętany, podobnie jak niewiasta i Ty. Przebacz mi, jeśli muszę Ci to powiedzieć... Uczeni nas nie opuścili i trzymają straż przy niewieście, gdyż chcą ustalić, czy mogła zostać powiadomiona o Twoim nadejściu. Rzeczywiście ona twierdzi, że zna Twoją twarz i głos. Mówi, że Cię rozpozna pośród tysięcy. Tymczasem wiadomo, że nigdy nie wychodziła ze swej wioski i nawet ze swego domu odkąd – kiedy miała piętnaście lat – umarł jej oblubieniec w przeddzień zaślubin. Dowiedziono też, że Ty nigdy nie przechodziłeś przez jej osadę, czyli przez Betlea. Uczeni w Piśmie czekają na ten ostatni dowód, aby ogłosić, że jest opętana. Czy chcesz ją zaraz zobaczyć?» «Nie [– odpowiada Jezus. –] Muszę przemówić do ludzi, a spotkanie byłoby zbyt hałaśliwe, tutaj, pośrodku tego tłumu. Idź powiedzieć Janowi z Efezu i rodzicom niewiasty, a także uczonym w Piśmie, że czekam na nich wszystkich o zachodzie słońca w lesie przy rzece, na drodze do brodu. Idź.» Jezus odprawia Szymona, który mówił w imieniu wszystkich, a potem idzie do chorych, którzy proszą o uzdrowienie i uzdrawia ich. Jest tam starsza niewiasta, sparaliżowana z powodu artretyzmu, człowiek chromy, niedorozwinięta umysłowo dziewczyna, którą bym określiła jako gruźliczkę i dwie o chorych oczach. Tłum wydaje hałaśliwe okrzyki radości. Lecz seria chorych jeszcze się nie skończyła. Jakaś matka podchodzi, z twarzą wykrzywioną bólem, podtrzymywana przez przyjaciół lub krewnych i klęka mówiąc: «Mam umierającego syna. Nie można go tutaj przyprowadzić... Miej litość nade mną!» «Czy potrafisz wierzyć bezgranicznie?» «We wszystko, mój Panie!» «Zatem wracaj do domu» [– nakazuje Jezus.] «Do domu!... bez Ciebie!...» – niewiasta patrzy przez chwilę, zasmucona, a potem pojmuje. Biedna twarz przemienia się. Woła: «Idę, Panie. Bądź błogosławiony Ty i Najwyższy, który Cię wysłał!» – i odchodzi pośpiesznie bardziej zwinna nawet od swoich towarzyszy... Jezus odwraca się do jakiegoś szacownego mieszkańca Jerycha: «Czy ta niewiasta jest Hebrajką?» «Nie. Przynajmniej nie z urodzenia. Pochodzi z Miletu. Jednakże poślubiła kogoś z nas i odtąd dzieli też naszą wiarę.» «Potrafiła uwierzyć bardziej niż wielu Hebrajczyków» – zauważa Jezus. Potem wchodząc na stopień jakiegoś domu, czyni Swój zwyczajny gest otwarcia ramion. To poprzedza przemowę i jest znakiem nakazującym milczenie. Kiedy ono zapada, Jezus zbiera fałdy Swego płaszcza, który się rozchylił na piersiach, gdy rozkładał ramiona i przytrzymuje je lewą ręką, prawą zaś opuszcza gestem kogoś, kto składa przysięgę i mówi: «Posłuchajcie, o mieszkańcy Jerycha, przypowieści Pana, a potem niech każdy rozmyśla w swym sercu i niech wyciągnie korzyść z lekcji dla nakarmienia swego ducha. Możecie to czynić, gdyż to nie od wczoraj ani nie od ubiegłego miesiąca, ani nie od zeszłej zimy znacie słowo Boga. Nim się stałem Nauczycielem, Jan, Mój Poprzednik, przygotowywał was na Moje przyjście. Odkąd jestem [Nauczycielem], Moi uczniowie orali tę ziemię siedemdziesiąt siedem razy, żeby na niej zasiać wszelkie ziarno, jakie im dałem. Możecie więc pojąć słowo i przypowieść. Do kogóż porównałbym tych, którzy – po tym jak byli grzesznikami – następnie się nawrócili? Porównałbym ich do chorych, którzy zostają uzdrowieni. Do kogóż porównałbym innych, którzy nie grzeszyli publicznie lub którzy – rzadsi niż czarne perły – nigdy, nawet w ukryciu, nie popełnili poważnych grzechów? Porównałbym ich do osób zdrowych. Świat złożony jest z tych dwóch kategorii: czy to w duchu, czy w ciele i krwi. Ale chociaż porównania są te same, różny jest sposób, w jaki świat używa ich wobec chorych uzdrowionych, którzy mieli chore ciała, i wobec grzeszników nawróconych, czyli chorych w duchu, którzy odnajdują zdrowie. Oto co widzimy: kiedy chory na trąd, czyli chory najbardziej niebezpiecznie, którego trzeba odizolować z powodu zagrożenia, otrzymuje łaskę uzdrowienia – i po przebadaniu przez kapłana i oczyszczeniu przyjmowany jest na nowo do społeczności – mieszkańcy jego wioski świętują jego uzdrowienie, powrót do życia, do rodziny, do zajęć. To wielkie święto w rodzinie i w mieście, kiedy komuś, kto był trędowaty, udaje się otrzymać łaskę i wyzdrowieć! Każdy z członków rodziny i mieszkańców przynosi mu to czy tamto. Jeśli jest sam i bez domu lub bez mebli ofiarowują mu łóżko lub jakiś mebel i wszyscy mówią: „To umiłowany przez Boga. On Swym palcem go uzdrowił, uczcijmy go więc i oddajmy cześć Temu, który go na nowo stworzył.” I słuszne jest takie postępowanie. A kiedy, nieszczęśliwie przeciwnie, ktoś ma pierwsze oznaki trądu, z jaką zatroskaną miłością krewni i przyjaciele traktują go serdecznie, kiedy to jest jeszcze możliwe, jakby po to, aby mu dać za jednym razem skarb uczuć, jaki dawaliby mu przez wiele lat, żeby je zabrał ze sobą do swego grobu istoty żyjącej. A dlaczego nie postępuje się tak z innymi chorymi? Na przykład kiedy jakiś człowiek zaczyna grzeszyć i członkowie jego rodziny, a zwłaszcza współmieszkańcy, widzą to, dlaczego wtedy wszyscy nie usiłują z miłością wyrwać go grzechowi? Matka, ojciec, małżonka, siostra, robią to jeszcze. Jednak braciom trudno to uczynić, a już nie mówię, żeby to robiły dzieci brata ojca lub matki. Współmieszkańcy w końcu potrafią jedynie wytykać błędy, szydzić, obrzucać wyzwiskami, gorszyć się, wyolbrzymiać grzechy grzesznika, wskazywać go palcem, trzymać go w oddaleniu jak trędowatego. Tak postępują ci najbardziej sprawiedliwi, a niesprawiedliwi stają się jego wspólnikami, żeby zażywać przyjemności na jego koszt. Ale bardzo rzadko, jakieś usta, a przede wszystkim serce, idą do nieszczęśliwego, chcąc zahamować jego upadek w grzech z litością i stanowczością, z cierpliwością i nadprzyrodzoną miłością. A dlaczego? Czyż nie jest poważniejsza, naprawdę poważna i śmiertelna choroba ducha? Czy ona nie pozbawia i to na zawsze Królestwa Bożego? Czy pierwszym przejawem miłości względem Boga i względem bliźniego nie powinna być ta praca uzdrowienia grzesznika dla dobra jego duszy i dla chwały Boga? A kiedy grzesznik się nawraca, po co uporczywie go osądzać, jakby się żałowało, że odnalazł duchowe zdrowie? Czy widzicie zaprzeczenie waszych zapowiedzi pewnego potępienia się jednego z waszych współmieszkańców? Powinniście być z tego powodu szczęśliwi, gdyż Ten, kto wam zaprzecza to Bóg miłosierny, który daje wam miarę Swej dobroci po to, abyście wy nabrali odwagi po waszych błędach bardziej lub mniej poważnych. A po co [stale] wracać, jakby się chciało widzieć skalane, wzgardzone, godne odizolowania to, co Bóg i dobra wola serca uczyniły czystym, godnym podziwu, godnym szacunku braci, a nawet ich uznania? Przecież cieszycie się, kiedy wasz wół, osioł lub wielbłąd czy też owca ze stada lub ulubiony gołąb zdrowieje z choroby! Cieszycie się bardzo wtedy, gdy zdrowieje obcy, którego imię z trudnością sobie przypominacie, bo słyszeliście, jak mówiono o nim w czasie, gdy został odosobniony jako trędowaty! A dlaczego się nie cieszycie z tych uzdrowień ducha, z tych zwycięstw Boga? Niebo ogarnia radość, kiedy się grzesznik nawraca. Niebo: Bóg, najczystsi aniołowie, ci, którzy nie wiedzą, co to znaczy grzeszyć. A wy, wy – ludzie chcecie być bardziej nieprzejednani niż Bóg? Uczyńcie, uczyńcie sprawiedliwym wasze serce. Uznajcie obecność Pana nie tylko w obłokach kadzidła i pieśniach Świątyni, w miejscu, gdzie może wchodzić tylko świętość Pana i Arcykapłan, który powinien być święty, jak wskazuje jego imię. [Uznajcie obecność Pana] także w cudzie tych wskrzeszonych duchów, tych ołtarzy na nowo poświęconych. Zstępuje na nie Miłość Boga z Jego ogniami miłości dla rozpalenia ofiary.» Przerywa Jezusowi matka, widziana przed chwilą, która chce oddać Mu hołd. Wykrzykuje błogosławieństwa. Jezus słucha jej, błogosławi i odsyła do domu. Podejmuje na nowo przerwaną przemowę. «A kiedy grzesznik, który niegdyś dawał wam gorszące widowisko, teraz daje wam przykład budujący, nie pogardzajcie nim, lecz naśladujcie go. Nikt bowiem nie jest tak doskonały, żeby inny nie mógł go pouczać. Dobro jest zawsze lekcją, jakiej trzeba słuchać, nawet jeśli ten, kto je praktykuje, był kiedyś przedmiotem potępienia. Naśladujcie i pomóżcie. Tak bowiem postępując otoczycie chwałą Pana i pokażecie, że zrozumieliście Jego Słowo. Nie bądźcie jak ci, których w swych sercach krytykujecie za to, że ich działania nie odpowiadają ich słowom. Postępujcie tak, żeby dobre działania koronowały wszelkie wasze dobre słowa. Wtedy istotnie Wieczny będzie życzliwie patrzył na was i będzie was słuchał. [Por. Łk 18,9-14] Posłuchajcie tej przypowieści, żeby pojąć, co ma wartość w oczach Boga. Ona was pouczy, jak naprawić waszą myśl, niedobrą, a pojawiającą się w wielu sercach. Większość ludzi osądza sama siebie. A ponieważ tylko jedna osoba na tysiąc jest rzeczywiście pokorna, dlatego człowiek osądza siebie samego jako doskonałego. U bliźniego zaś zauważa jedynie setki grzechów. Pewnego dnia dwóch ludzi, którzy przybyli do Jerozolimy w jakichś sprawach, weszło do Świątyni, jak wypada każdemu dobremu Izraelicie za każdym razem, kiedy stawia stopy w Mieście Świętym. Jeden był faryzeuszem, a drugi – poborcą podatków. Pierwszy przyszedł, żeby zebrać należności za pewne sklepy i aby rozliczyć się z zarządcami, którzy mieszkali w okolicach miasta. Drugi, żeby oddać zebrane podatki i prosić o litość w imieniu pewnej wdowy, która nie potrafiła opłacić podatku za swą łódź i sieci. Połowy dokonywane przez najstarszego syna wystarczały zaledwie na nakarmienie pozostałych licznych dzieci. Faryzeusz – przed wejściem do Świątyni – odwiedził posiadających sklepy i rzucił okiem na magazyny. Widział, że są napełnione towarami i kupującymi. Ucieszył się w duchu, zawołał dzierżawcę tego miejsca i powiedział mu: „Widzę, że handel dobrze ci idzie.” „Tak, dzięki Bogu, jestem zadowolony z mojej pracy. Udało mi się powiększyć zapas towarów i mam nadzieję uczynić jeszcze więcej. Ulepszyłem sklep i w nadchodzącym roku już nie będę miał wydatków na ławy i półki, a więc więcej zarobię.” „Dobrze! Dobrze! Jestem szczęśliwy! A ile płacisz za to miejsce?” „Sto dwudrachm na miesiąc. To drogo, ale usytuowanie jest dobre...” „Jak rzekłeś. Dobrze ci się powodzi, zatem podwajam twój czynsz.” „Ależ, panie – zawołał kupiec – W ten sposób pozbawiasz mnie wszelkiego zarobku!” „To słuszne. Czy może ty się masz bogacić moim kosztem? Szybko. Albo mi dajesz dwa tysiące czterysta dwudrachm i to zaraz, albo wyrzucam cię stąd i zabieram towary. Miejsce należy do mnie i zrobię z nim, co zechcę.” Tak stało się z pierwszym, z drugim i trzecim dzierżawcą. Podwoił im wszystkim czynsz, pozostając głuchy na wszelkie błaganie. Kiedy trzeci, mający na swych barkach rodzinę, opierał mu się, faryzeusz zawołał strażników i kazał nałożyć pieczęcie, a nieszczęśnika zostawił na ulicy. Potem w swoim pałacu, sprawdził zapisy zarządców, znajdując pomyłki, przez co ukarał ich jako niesolidnych i skonfiskował dobra, należące do nich zgodnie z prawem. Jeden z nich miał umierającego syna i z powodu licznych wydatków sprzedał część oliwy, żeby zapłacić za lekarstwa. Nic zatem nie dał wymagającemu panu. „Ulituj się nade mną. Mój biedny syn wkrótce umrze. Potem będę dodatkowo pracował, żeby ci wynagrodzić to, co ci się wyda słuszne. Ale teraz, rozumiesz, nie mogę.” „Nie możesz? Pokażę ci, czy możesz, czy nie możesz.” I idąc do tłoczni z biednym zarządcą odebrał mu resztę oliwy, jaką mężczyzna zachował na swe nędzne pożywienie i dla podsycania lampy, która mu pozwalała na czuwanie przy synu w nocy. Tymczasem poborca podatków poszedł do swego przełożonego i oddał zebrane podatki. Usłyszał: „Ale tutaj brak trzystu sześćdziesięciu asów. Jak to się stało?” „Zaraz ci o tym powiem. W mieście jest wdowa, która ma siedmioro dzieci. Tylko najstarszy jest w wieku zdatnym do pracy, ale nie może wypływać daleko od brzegu, bo ramiona ma jeszcze zbyt słabe, żeby zapanować nad wiosłem i żaglem, a nie może opłacić pomocnika. Pozostając przy brzegu łowi niewiele i jego połów wystarcza zaledwie na nakarmienie ośmiu nieszczęśliwych osób. Nie potrafiłem wymóc na nich podatku.” „Rozumiem, ale prawo jest prawem. Biada, gdyby się litowało! Wszyscy znaleźliby usprawiedliwienie, żeby nie płacić. Niech chłopiec zmieni zajęcie i sprzeda łódź, skoro nie potrafią zapłacić.” „To im zapewnia chleb na przyszłość... i to pamiątka po ojcu” [– tłumaczył poborca.] „Rozumiem, ale nie można ustępować”. „Dobrze, ale nie mógłbym myśleć o ośmiorgu nieszczęśliwych pozbawionych ich jedynego dobra. Płacę z mojej sakiewki trzysta sześćdziesiąt asów.” Tak uczyniwszy obydwaj – faryzeusz i poborca podatków – udali się do Świątyni. Przechodząc przez salę Skarbca faryzeusz wyjął ostentacyjnie z zanadrza pokaźną sakiewkę i wytrząsł ją aż po ostatni pieniążek do Skarbca. W sakiewce tej znajdowały się pieniądze wzięte dodatkowo od sprzedawców i otrzymane za oliwę zarządcy, którą faryzeusz zaraz sprzedał innemu kupcowi. Celnik zaś wrzucił garść monet po odjęciu tego, co konieczne na powrót do domu. Jeden i drugi dali więc to, co mieli. Z pozoru bardziej hojny był faryzeusz, gdyż oddał nawet ostatni pieniążek, jaki przy sobie posiadał. Jednakże trzeba zauważyć, że w swym pałacu miał pieniądze, a u bogaczy wymieniających pieniądze – otwarte kredyty. Stamtąd poszli stanąć przed Panem. Faryzeusz całkiem z przodu, tuż przy linii oddzielającej Dziedziniec Hebrajczyków od Świętego; poborca podatków zaś stanął całkiem w głębi, niemal pod zadaszeniem, które prowadzi do Dziedzińca Niewiast. Pozostawał pochylony, przygnieciony myślą o swej nędzy w porównaniu z doskonałością Boską. I modlił się jeden i drugi. Faryzeusz, wyprostowany, niemal bezczelny, jakby był panem miejsca i jakby to jemu odwiedzający mieli składać cześć, mówił: „Oto przyszedłem złożyć Ci hołd w Domu, który jest naszą chwałą. Przyszedłem, chociaż czuję, że Ty jesteś we mnie, bo jestem sprawiedliwy. Wiem, że jestem. Jednakże, chociaż czuję, że to przez moją zasługę jestem taki, dziękuję Tobie, jak prawo nakazuje, za to, jaki jestem. Nie jestem chciwy, niesprawiedliwy, cudzołożny, grzeszny jak ten celnik, który w tym samym czasie co ja, wrzucił do Skarbca garść monet. Ja, widziałeś to, dałem wszystko, co miałem przy sobie. Ten skąpiec zaś, uczynił dwie części i Tobie dał mniejszą. Drugą z pewnością zachowa na hulanki i kobiety. Ja jednak jestem czysty, ja się nie kalam. Jestem czysty, sprawiedliwy i błogosławiony, poszczę dwa razy w tygodniu, płacę dziesięcinę z wszystkiego, co posiadam. Pamiętaj o tym, Panie.” Celnik ze swego odległego kąta nie ośmielał się podnieść oczu ku kosztownym drzwiom Świątyni i, uderzając się w pierś, tak się modlił: „Panie, nie jestem godny przebywać w tym miejscu. Ale Ty jesteś sprawiedliwy i święty i pozwalasz mi na to, gdyż Ty wiesz, że człowiek jest grzesznikiem, a jeśli nie przychodzi do Ciebie staje się demonem. O! Mój Panie! Chciałbym Cię czcić nocą i dniem, a przez tak wiele godzin muszę być niewolnikiem mojej pracy: pracy ciężkiej, która mnie upokarza, gdyż jest bólem dla mego najbardziej nieszczęśliwego bliźniego. Muszę jednak być posłuszny moim przełożonym, bo to jest mój chleb. Spraw, o mój Boże, żebym potrafił pogodzić obowiązek wobec moich przełożonych z miłością do biednych braci, żeby moja praca nie stała się przyczyną mojego potępienia. Wszelka praca jest święta, jeśli jest wykonywana z miłością. Zachowaj Twą miłość zawsze obecną w moim sercu, żebym ja – nędznik, jakim jestem – potrafił mieć litość wobec tych, którzy są mi poddani, jak Ty litujesz się nade mną, wielkim grzesznikiem. Chciałem Ci oddać większą cześć, o Panie, wiesz o tym. Pomyślałem jednak, że wziąć część z pieniędzy przeznaczonych dla Świątyni i przynieść ulgę ośmiu nieszczęśliwym sercom to rzecz lepsza niż wrzucić je do Skarbca, a potem wywołać łzy rozpaczy ośmiorga niewinnych nieszczęśliwych. Jednakże, jeśli źle uczyniłem, daj mi to poznać, o Panie, a ja dam Ci to aż po ostatni pieniążek i powrócę do domu pieszo, żebrząc o chleb. Daj mi poznać Twoją sprawiedliwość. Ulituj się nade mną, o Panie, bo jestem wielkim grzesznikiem.” Oto przypowieść. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że faryzeusz wyszedł ze Świątyni z nowym grzechem dodanym do tych, które już popełnił przed wejściem na górę Moria. Celnik zaś wyszedł usprawiedliwiony, a błogosławieństwo Boga towarzyszyło mu do domu i pozostało z nim. On bowiem był pokorny i miłosierny, a jego działania były jeszcze bardziej święte niż jego słowa. Faryzeusz zaś był dobry jedynie w słowach i zewnętrznym zachowaniu, w swoim zaś wnętrzu wykonywał dzieła szatana z pychy i zatwardziałości serca. Z tego powodu Bóg miał go w nienawiści. Kto się wywyższa będzie zawsze, szybciej lub później, poniżony. Jeśli nie tutaj, to w innym życiu. Kto się upokarza, będzie wywyższony szczególnie na wyżynach Nieba, gdzie widać czyny ludzi w ich najprawdziwszej prawdzie. Chodź, Zacheuszu. Chodźcie wy, którzyście ze Mną przyszli i wy, Moi apostołowie i uczniowie, będę jeszcze szczególnie do was mówił.» I owijając się Swym płaszczem wraca do domu Zacheusza. Przekład: "Vox Domini"

„Ruch Biblijny i Liturgiczny” 68 (2015) nr 2, s. 159–173 Piotr Blajer OFM Studium Biblicum Franciscanum mieszkopb@gmail.com Ewangelia Łukasza – świadectwo prawdziwości otrzymanego pouczenia Łukasz jako jedyny spośród ewangelistów opatrzył swoje dzieło krótkim wstępem skierowanym do dostojnego Teoila (por. Łk 1, 1–4; Dz 1, 1–2).
Newsletter Chcesz nowe kazania, artykuły, nowości z tej strony? Dla wszystkich zapisanych mam PREZENT. ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
EWANGELIA NA DZIŚ (Łk 18, 9-14) Przypowieść o faryzeuszu i celniku. Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza. Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik.
1. Niedziela, 13 lutego 2022 r. – to Niedziela o Celniku i Faryzeuszu. Ton/Глас – 1, Ewangelia na Jutrzni – 1 (Mt 28, 16-20). W czasie Boskiej Liturgii czytania z niedzieli: 2 Tym 3, 10-15 i Łk 18, 10-14. 2. Następna niedziela, 20 lutego, to Niedziela o Synu Marnotrawnym. 3. W piątek, 15 lutego, święto: Ofiarowanie Pańskie. Tego dnia modlimy się w intencji osób konsekrowanych (zakonników i zakonnice) oraz za powołania do życia zakonnego. Tego również dnia w cerkwiach poświęcane są świece. 4. Od Niedzieli o Celniku i Faryzeuszu, do Niedzieli o Synu Marnotrawnym (od 13 do 20 lutego), w Kościele Greckokatolickim obowiązuje zwolnienie od postu (ZAHALNYCIA). Każdego dnia, także w piątek, można spożywać potrawy mięsne. 5. Razem ze Świętem Ofiarowania Pańskiego kończą się wizyty duszpasterskie kapłanów ze święconą wodą w rodzinach wiernych. 6. Wielki Post, według kalendarza juliańskiego, rozpocznie się w tym roku w poniedziałek, 7 marca. 7. W Niedzielę o Synu Marnotrawnym (20 lutego), w Kościele Greckokatolickim rozpoczyna się Tydzień socjalny, który będzie trwał do Niedzieli Mięsopustnej. Propozycje duszpasterskie Synodu Biskupów UKGK: а) в неділю Блудного сина – День особливої опіки над в’язнями; б) в М’ясопусну неділю – День соціального служіння та благодійності; в) дні між вказаними вище неділями проголосити Соціальними днями і проводити в той час у парафіях відповідні просвітницькі й благодійні заходи; г) проводити збори пожертв на соціальні ініціативи парафії та єпархії; д) організувати інформаційний супровід подій. 8. Dotychczasowe odcinki magazynu greckokatolickiego PEŁNIA WIARY można oglądać za pośrednictwem strony eparchialnej – Od stycznia 2022 r., magazyn greckokatolicki PEŁNIA WIARY, ukazuje się na antenie TVP1, dwa razy w miesiącu, w drugi i ostatni czwartek miesiąca. Początek emisji o godz. rano. Powtórki, w soboty i niedziele, na regionalnych kanałach TVP3. W ubiegłym tygodniu, ze względu na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, nie mógł być nadany na antenie TVP1 kolejny odcinek magazynu greckokatolickiego PEŁNIA WIARY. 9. Za pośrednictwem kamery on-line, do której dostęp jest możliwy na stronie internetowej Eparchii Wrocławsko-Koszalińskiej: – można wirtualnie brać udział we wszystkich nabożeństwach odprawianych w katedrze greckokatolickiej we Wrocławiu. Adres do kamery:
s9T0.
  • v255v4srex.pages.dev/250
  • v255v4srex.pages.dev/20
  • v255v4srex.pages.dev/308
  • v255v4srex.pages.dev/361
  • v255v4srex.pages.dev/363
  • v255v4srex.pages.dev/360
  • v255v4srex.pages.dev/167
  • v255v4srex.pages.dev/310
  • v255v4srex.pages.dev/288
  • ewangelia o celniku i faryzeuszu